Morocco Trip – Agadir, Essaouira, Marrakesz
Z miłości do podróży, odkrywania nowych inspirujących miejsc, poznawania innych kultur i smakowania różnorodnych dobrodziejstw kulinarnych. Z tęsknoty za odpoczynkiem.
Maroko odwiedziłam w listopadzie. To dobry miesiąc na eskapady tam, gdzie ciepło. Pogoda 26 -30 stopni. Idealnie. Nie wiem jak u Was, ale u mnie potrzeba doładowania akumulatorów energetycznych jest wtedy szczególnie silna. Wiadomo. W Polsce jest wówczas przeważnie szaro i ponuro. Potrzeba wypoczynku wielka. Magia miejsca przyciągająca. Tyle wystarczy.
Gdyby ktoś mnie zapytał o określenie Maroka jednym wyrazem, powiedziałabym: kolorowo. Tak. Takie właśnie jest Maroko. Emanuje całą paletą barw. Od tych jaskrawych po subtelne i stonowane. Dla miłośniczki mody i stylu czyt. dla mnie – mistrzostwo świata! Widać to zwłaszcza na tamtejszych targach bogatych we wszelkiego rodzaju owoce, warzywa, zioła i przepiękne szale, chusty, sukienki, biżuterię, rękodzieła… Ludzie tam są empatyczni. Uśmiechnięci. Pozytywnie nastawieni. Otwarci.
Wyjazd miał charakter rekreacyjno – poznawczy. Takie lubię najbardziej. Odpoczywam i zwiedzam. Relaksuję się i uczę.
Zatrzymałam się w turystycznej części Agadiru, przy nadmorskiej promenadzie i piaszczystej plaży Founty Beach, na której z wielką przyjemnością chłonęłam promienie słoneczne. Tam odpoczywałam. Nabierałam dystansu. Tam też każdego ranka biegałam, co jest moim codziennym rytuałem bez względu na to, gdzie jestem.
Co warto zwiedzić w Agadirze? Z całą pewnością Port– największy ośrodek połowu sardynek i kałamarnic w całym Maroku. Na uwagę zasługuje również XVI- wieczne Wzgórze Kasbah, z którego rozpościera się wspaniały widok na Agadir i okolice. City Suisse – to przepiękna willowa dzielnica, również godna obejrzenia.
Kolejne miejsce, które odwiedziłam to Essaouira. To portugalskie korzenie w Afryce. Dawny fenicki port, zwany też Mogador. To wyjątkowa twierdza nad Atlantykiem. Miasto wiatru i niebieskich łodzi. Z czego słynie? Z kóz na drzewach. Jest ich naprawdę wiele i co ciekawe są całkiem przyjaźnie nastawione do ludzi. Kolory Essaouiry to biały i niebieski. Lubię to połączenie! Essaouira zachwyca wąskimi uliczkami, zaułkami i maleńkimi sklepikami z rzemiosłem artystycznym. Tam właśnie zaopatrzyłam się w marokańskie rękodzieło, cudną biżuterię. Na całym świecie słynne są tamtejsze wyroby z drewna tui, cydru i hebanu. Jak będziecie w Essaouira gorąco Was zachęcam do spaceru po mieście w okolicach murów obronnych z zabytkowymi dziełami armatnimi oraz starym Mellahu, słynnej żydowskiej dzielnicy.
Marrakesz (Czerwone Miasto) jest jednym z największych miast Maroka, które leży tuż u podnóża gór Atlasu Wysokiego. Tam również się wybrałam zachęcona licznymi opowieściami znajomych o tym, że warto. Marrakesz to z pewnością hałaśliwe miasto, więc jeśli ktoś potrzebuje wyciszenia to raczej tam go nie znajdzie. Tamtejsi mieszkańcy, zwłaszcza kupcy i sklepikarze potrafią być mocno nagabujący i dyplomatyczne „no, thank you” czasami nie wystarcza. Ale. Co najważniejsze. Pokochałam Marrakesz. Za magię barw i kolorów na wielkim targowisku, cudownie ośnieżone stoki Atlasu, smak herbaty miętowej, którego nie zapomnę do końca życia, za wędrówkę do średniowiecznej przeszłości, za widok rzemieślników, którym daleko do wszechogarniającej nas informatyzacji i cyfryzacji, za przepych i prostotę, uśmiech szczerbatej staruszki i ogrom ludzkiej życzliwości.